Podsumowanie wyjazdu do hiszpańskiej Marbelli
Czas: koniec stycznia do połowy lutego (do wyboru).
Przylot/odlot: Kraków – Malaga, via Berlin, Frankfurt, Brukselę, Monachium (w zależności od gracza).
Mobilność: wypożyczone samochody na lotnisku. Sprawozdawca jeździł Renault Kangoo (prawie dostawczy, ale jaki pakowny dla kijów!)
Obecni: (w kolejności alfabetycznej): Czerkawski, Dudek, Dydyński, Grabowski, Kuba, Mitka, Pawlik (były też dwie panie, ale nie grały, tylko ćwiczyły z dwoma graczami).
Pola: (w kolejności alfabetycznej): Alcaidesa, Alferini, Atalaya Old, Atalaya New, Los Arqueros, Los Flamingos La Cala (Europa, Ameryka), Santa Clara, Los Olivos, Los Naranjos.
Turnieje: stroke play, match play, albo parami (lepszy wynik).
Odnośnie poczynionych postępów, to były one różne w zależności od zawodnika. Pierwsze nasze turnieje pokażą zdobytą wiedzę na tych niełatwych, często górzystych (przy nich nasz Valley to równina) polach.
Kontuzje: jedna nabyta (Grabowski), jedna wyleczona (Dydyński).
Pogoda: w zasadzie słońce, czasem chwila deszczu, temperatura między 12 a 20 stopni (niektórzy, /czytaj Prezes/ grali w krótkich spodenkach).
Zakwaterowanie: hotel Guadalpin Banus, potem hotel H10.
Wyżywienie: po powrocie każdy wygląda lepiej (jakieś 2-3 kilo).
Alkohole: a, broń Boże, nie licząc konieczności spożycia piwa (traktowane jako nagroda po turnieju – ktoś przecież musiał przegrać, a ktoś inny nie przebić czerwonych) i wina do kolacji (no, nie wypada nie pić, bo wszyscy tam się raczą i wyglądalibyśmy na sknery, krakowskie centusie, albo ciężko chorych).
Niespodziewany przypadek: zwrot pieniędzy za grę – po zagraniu pola. (Kupione z przedsprzedaży green fee na Atalaya Old okazało się na miejscu nie do zrealizowania przez obłożenie pola. Zaproponowano zagranie Atalaya New. Zagrano więc… Reklamacja w przedsprzedaży zaowocowała zwrotem pieniędzy) Ha! A mówi się, że w Hiszpani wszyscy nic, tylko drą pieniądze!
Ogólne wrażenie: ZAJEBISTE!
Na przyszłość: większą kupą w przyszłym roku drogie Panie i mości Panowie!
Sprawozdał: Mikołaj Grabowski